25 czerwca 2012

[123] Ślub w muzeum, Spotkanie w Singapurze


Autorki:  Kate Hardly, Kelly Hunter
Tytuł: Ślub w muzeum, Spotkanie w  Singapurze
Tytuł oryginału: A good girl or gold-digger?
Przełożyła: Jolanta Zubek
Rok i miejsce wydania: Warszawa 2011
Wydawnictwo: Mira Harlequin
Liczba stron: 314


Fragmenty książki:
"Jednak nie potrafił zapomnieć jej twarzy, od tygodnia śniła mu się każdej nocy, więc czuł się troche niepewnie, wiedząc, że zaraz ją pozna."
"Felix jej nie kochał. Po tym, co wycierpiał od dawnej narzeczonej, być może już nigdy nie zdobędzie się na miłość, nie było więc sensu marzyć o czymś, czego nie można mieć."
"O to, że nigdy się nie ustatkował i nie spędził w żadnym miejscu więcej niż kilka miesięcy. O niepokój, który narastał w nim od dawna, a którego chętnie by się wreszcie pozbył."
"Bo czasami przeszłość jest taka mroczna, ale czasami też po przejściu przez mrok pojawia się coś dobrego i nigdy tego nie zapominasz."

     Jak można się domyślić oba te opowiadania mają to do siebie, że są to opowieści romantyczne, a jak to w takich książkach bywa nie brakuje tutaj uczuć, a także nieszczęśliwych wypadków, które pomagają bohaterom jeszcze bardziej się do siebie zbliżyć.

     W "Ślubie w muzeum" spotykamy się z główną bohaterką o imieniu Daisy, która wbrew rodzicom postanowiła pracować w wesołym miasteczku u wujka. Pomijając fakt, że nie zarabia tutaj najlepiej to dla dziewczyny jest to najlepsza praca i o żadnej innej nie marzy. Niestety firma stoi na skraju bankructwa no i wypadałoby coś z tym fantem zrobić. Dlatego też Daisy znajduje inwestytora, którym jest Feliks Gisbourne, zwany w swojej branży cudotwórcą. Niestety rozwój wypadków spowoduje, że obie postacie w pewnym moemncie nie będą w stanie odróżnić pracy od prywatnych spraw.

     Z kolei "Spotkanie w Singapurze" opowiada o przyjeździe Luke'a do Singapuru, w celu odwiedzenia swoich braci. Właśnie tutaj mężczyzna poznaje Madeline, która jest cudowną kobietą i po mimo różnych plotek na jej temat oraz tego co działo się w jej przeszłości Luke postanawia się do niej zbliżyć. Niestety komplikuje to fakt przez, który Luke musi wyjechać z Singapuru bez względu na godzinę i to co robi w danym momencie. Czy Madeline będzie mogła czuć się bezpiecznie?

    Obydwie autorki stworzyły ciekawe historie, które jakby się głębiej zastanowić mogą istnieć w realnym świecie, gdyż nigdy nie wiadomo co może się przytrafić człowiekowi. Każda opowieść na pewno ma za zadanie ukazać czytelnikowi to, że aby być szczęśliwym trzeba ponieść różne konsekwencje, a także schody, które możemy spotkać na swojej drodze. I tym, którym się to uda są szczęśliwi i powoli wszystko staje się o wiele wspanialsze. Obie autorki wykreowały ciekawych bohaterów, a dodatkowo te dwie historie mają ze sobą poza romansem mało wspólnego, co według mnie jest fajne.

     Okładka książki bardziej ukazuje "Spotkanie w Singapurze" niż "Ślub w muzeum", gdyż widzimy tutaj mężczyznę i kobietę przytulających się w jakimś pokoju czy hotelu. Cały ten obraz na pewno przyciąga uwagę, ale sprawia również, że wydaje nam się, że wiemy niemal wszystko na temat fabuły, która znajduje się w środku. Może rzeczywiście okładka zdradza tochę to co dzieje się w opowieści, ale to tylko jeden fragment całej układanki.

     "Ślub w muzeum" i "Spotkanie w Singapurze" to zdecydowanie opowieści na wyluzowanie się, aczkolwiek wydaje mi się, że czasami jednak trzeba przeczytać coś lekkiego, aby wziąć się za coś ciężkiego, dlatego też polecam tą książkę na dni, w których nie mamy co ze sobą zrobić. 

***

Egzemplarz redakcyjny otrzymałam od Wydawnictwa Harlequin Mira, za co serdecznie dziękuję.






3 komentarze:

  1. A ponieważ nie wiem co mam ze sobą zrobić przez większość czasu to rozglądnę się za powieścią

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie podziękuję, jakoś mnie odrzucaa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze powiedziawszy, nie przepadam za harlequinami. I raczej podziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń